COLLECTED BY
Organization:
Alexa Crawls
Starting in 1996,
Alexa Internet has been donating their crawl data to the Internet Archive. Flowing in every day, these data are added to the
Wayback Machine after an embargo period.
this data is currently not publicly accessible.
The Wayback Machine - http://web.archive.org/web/20070509231235/http://students.mimuw.edu.pl:80/~ld174785/rybieoko/20030924-01.html
Kobiety przeciw feministkom
Tytuł obiecujący w Polityce wypatrzyłem. Ucieszyć się nie zdążyłem, bo zdjęcie
nie pozostawiało wątpliwości jakie kobiety występowały przeciw feministkom.
Jednak sama idea mi się spodobała. Wszak feministki w paranoi dorastają niemal
do rydzykowców i byłoby nienajgorzej, gdyby jakieś sprawniej myślące kobiety
przeciw nim w końcu wystąpiły. Wyjaśniam nieuświadomionym i pochodzącym z
ziem dalekich, iż lokalne feministki znane są z aktywnej i wielce produktywnej
działalności w stylu oprotestowywania bilbordów, czym nie różnią się specjalnie
od band babć oprotestowujących bilbordy. No dobra, inne bilbordy i w inne
imię. Znany jest też przypadek propagowania przez nie koncepcji, że ludzie
za mało głosują na kobiety, głupi wyborcy nieodpowiedzialni, i dlatego należałoby
oddać odgórnie kobietom połowę miejsc w parlamencie. Już był kiedyś taki
sejm zwany kontraktowym. Jeśli znów do tego wracamy, chciałbym zgłosić koncepcję
w swoim prywatnym interesie. Otóż głupi wyborcy nieodpowiedzialni za mało
głosują na ludzi z kręconymi włosami. Dlatego też żądam policzenia kręconowłosych
w kraju i udzielenia im prawa do zajęcia proporcjonalnej liczby miejsc w
parlamencie. Szczególnie niepokojąca wydaje się nadreprezentacja łysych w
ww. szacownym (?) gremium.
Ale nie o tym miało być. Grupa organizacji kobiecych oprotestowała m.in.
wprowadzenie dofinansowania z budżetu środków antykoncepcyjnych. Organizacje
Kobiece (nie mylić z feministkami) oceniły rozwiązania jako "skrajnie feministyczne"
i wygłosiły pogląd, że problemem jest "bezrobocie oraz brak wsparcia dla
matek i ich rodzin". W imię demokracji kobiety protestują przeciwko temu,
że (jak każdy obywatel) będą dopłacać do środków antykoncepcyjnych, którym
są przeciwne. Ładne słowa, pomoc dla matek i rodzin, i tak dalej. Nie mogę
jednak oprzeć się wrażeniu, że pomysły na życie tych pań będą dużo bardziej
kosztowne dla państwa niż dotowanie pigułek. Wg koncepcji Ogranizacji Kobiecych
owe bezrobotne i niewspierane matki mają bowiem najwyraźniej z braku antykoncepcji
rodzić jeszcze więcej dzieci, a państwo ma je w tym wspierać. I ich rodziny,
naturalnie.
Czyli ja też. I pan, i pani. Społeczeństwo. Mamy finansować wszyscy pomysł
tej i tamtej pani, że ona wprawdzie nie ma za co go utrzymać, ale dziecko
urodzi. Albo i dwa. Nie będzie miała pieniędzy na wychowanie go ani solidną
edukację, więc z dużym prawdopodobieńśtwem 20 lat później dziecko zasili
szeregi bezrobotnych, zgłaszając się do państwa po wypłatę. Tzn. zgłaszając
się do Państwa po wypłatę, proszę Państwa szanownych. "Mamy nadzieję że rząd
zachowa rozsądek i wycofa program" - mówią Organizacje.
Tak, miejmy nadzieję że rząd rozsądek zachowa. Pamiętając o kiszonej kapuście.
A ja pewnie oberwę zgniłym jajem po głowie za niepatriotyczną postawę głoszącą,
że w interesie (również finansowym) kraju nie jest bezmyślne doprodukowywanie
obywateli. I że lepiej mieć dwoje doinwestowanych wyedukowanych dzieci, które
rodziców na starość utrzymają, niż siedmioro, które aż do zapicia się pod
sklepem trzymać się będą maminej spódnicy i portfela. Nikt do używania antykoncepcji
nie zmusza. Dajmy tylko ludziom wybór.
Bibliografia:
"Kobiety przeciw feministkom", Polityka nr 39/2003, s. 13