The Wayback Machine - http://web.archive.org/web/20070509231215/http://students.mimuw.edu.pl:80/~ld174785/rybieoko/20030926-01.html

Pod dywanem



Wszystko musi ładnie wyglądać. Żona uśmiechnięta, dzieci szczęśliwe, czyste i zadbane. Świetny pomysł przecie. Jakby tak wszyscy uważali, to by wszystko w końcu ładnie wyglądało, no nie?

Tja... szkoda że tylko z zewnątrz. Cosobieludziepomyślizm w naszym pięknym kraju osiąga rozmiary coraz bardziej zatrważające.  I wszystko jest w porządku, gdy nakłania do robienia wokół siebie lepiej niż było, do działań pozytywnych. Jednak jest i druga strona medalu... Gdy swoje brudy wrzucamy pod dywan w obawie przed tym, że sąsiad zobaczy nas gdy będziemy je wynosić na śmietnik.

Jeszcze gorzej, gdy "brudem" jest sześcioletnia upośledzona córeczka. Gdy jakiś chory umysł wpada na pomysł trzymania jej pod dywanem (czy też zamkniętej w drewnianej skrzyni w kanciapie), po to by światu nie burzyć ładnego obrazu szczęśliwej rodziny. Umysł ów odmawia przyjęcia pomocy ze strony odpowiednich instytucji, w imię chyba jakiejś głupiej dumy. Przecież sobie sama poradzę!!! Pozostałe dzieciaki, zdrowe i śliczne chłopaki, rosną pięknie. Bądżmy z nich dumni, a Martusia do kanciapy. Babcia - na katafalk.

Smutny wniosek mam taki, że nasza kultura takie działania pochwala. Może nie trzymanie dzieci w skrzyniach razem z ich odchodami, ale ciągłe budowanie obrazu. Mój dom moją twierdzą, trzeba dbać o wizerunek rodziny, szkodzenie mu to występek przeciwko samej wielkiej idei Rodziny. Obraz, powtarzam. Co w środku i pod dywanem - nie ma znaczenia.

Skandynawowie nie używają firanek. Wzięło się to prawdopodobnie z częstych wypraw mężczyzn w morze. Żona, by nie narazić się na podejrzenia o niewierność, pod nieobecność małżonka nie zasłaniała okien. Może i to przegięcie. I tak naprawdę, mało skuteczne, jeśli się uprzeć. Ale obrazuje tę wielką różnicę kulturową. Różnicę otwartości.

Najgorsze, że w kraju nieprzeniknionych rodzinnych fortec nie ma również szans na naprawdę otwarte społeczeństwo. Schemat myślenia przechodzi przecież i na inne sfery życia. Nikt mi nie będzie zaglądał pod dywan w domu, ani w papiery w biurze, myśli sobie pan wójt albo radny jeden z drugim. I serio się obraża na cholernych dziennikarzy ładujących mu się z butami i zarzutami o nieuczciwość. Jaka korupcja? Jaki nepotyzm? Ja tylko szwagrowi załatwiłem kontrakcik, no bo jak, szwagra miałem wyszwagrować? To rodzina. Jak by to wyglądało???

Wyglądało.

Haremik stworzony przez kilku panów w innej rodzinie też nie wyglądał źle. Głównie dlatego że nikt o nim nie wiedział. No i znów, jacyś kolesie ładują się nam do domu i marudzą. Że niby co, że haremianek jest trzy i mają w sumie jedenaście lat. Gdyby nie wy, tak źle by nie wyglądało, bo i nie wyglądało by wcale. Za próg domu w każdym razie. Idźcie szukać sensacji gdzie indziej.

Bo tutaj porządni ludzie mieszkają.