Zazwyczaj uprawnienia dostępu do pliku możemy ustawiać dla trzech rodzajów użytkowników - właściciela, grupy właściciela i reszty świata. ACL umożliwa rozszerzenie tej listy o właściwie cokolwiek - możemy dodawać czy modyfikowć uprawnienia pojedynczych użytkowników, czy dowolnych grup. Cel takich zmian jest jasny - możliwość lepszego zarządzania plikami. Właściwie w każdym nowoczesnym systemie plików można włączyć obsługę ACL-a, więc nie wiem czy można to ciągle nazywać rozszerzaniem.
Można sobie postawić pytanie - dobrze, dziennik zapewnia spójność metadanych - jak jednak sprawdzić, czy same dane na dysku nie zostały uszkodzone w trakcie awarii? Pomysł sam się narzuca - trzymajmy sumę kontrolną każdego pliku. Dzięki temu przy każdym dostępie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy plik nie jest uszkodzony, albo w trakcie sprawdzania dysku system sam może znajdować takie pliki. Trzymanie sum kontrolnych może mieć także inne zastosowanie - jeśli użyjemy jakiejś kryptograficznej metody liczenia takiej sumy dla pliku z dołączonym np. hasłem użytkownika, to jesteśmy w stanie sprawdzić, czy do danego pliku nie było nieuprawnionego dostępu. Takie rozszerzenie ma wyraźnie widoczne zalety, więc dlaczego nie jest wszędzie stosowane? Powód jest prosty - sumy kontrolne trzeba przechowywać i sprawdzać. Przechowywanie nie jest problemem: można trzymać w jakimś pliku, który nie będzie za duży. Konieczność sprawdzania sum kontrolnych spowalnia znacznie operacje dyskowe, bo trzeba je liczyć przy każdym dostępie do pliku.